Kilka słów o Różańcu

rózaniec facetRÓŻANIEC – MODLITWA LUDZI UBOGICH

W społeczeństwie istnieje pewna niechęć do różańca. Skąd to się bierze? Całkiem możliwe, że przeżywamy kryzys tej modlitwy. Zarzuca się różańcowi monotonię, takie sobie „klepanie” pacierza. Czy rzeczywiście tak jest? Czy minęła już epoka różańca?

O tym, że różaniec szczególnie pasuje do XXI w., przekonałem się pewnego razu podróżując rzymskim autobusem. Na przeciw mnie siedział stary Arab. Robił wrażenie skupionego. Dostrzegłem w jego ręku paciorki – coś na kształt naszego różańca – którymi nieustannie przebierał. Pomyślałem – to jest mistyka. A potem przyszło zawstydzenie. Przypomniałem sobie, że mam przecież różaniec w kieszeni. Od tamtej pory zacząłem chodzić z różańcem w ręce, odmawiać go w drodze.

Różaniec jest formą modlitwy, która może towarzyszyć nam wszędzie, a zwłaszcza w „martwych” momentach dnia: w autobusie, w pociągu, w kolejce do urzędu. Dzięki różańcowi ten czas nie jest zmarnowany. W ten właśnie sposób nasze ubóstwo czasowe – gdyż wszyscy narzekamy na brak czasu – może stać się bogactwem. Każdy ma takie chwile, kiedy nie wie, co ze sobą zrobić. Dlaczego by nie sięgnąć właśnie po różaniec? Kiedy brakuje ludziom pomysłu na to jak się modlić, odpowiedź daje różaniec, którego prosta forma czyni modlitwę dostępną dla każdego.

Modlitwa ludzi ubogich

Wielu ludzi ma trudności z modlitwą na różańcu. Jego forma polega na powtarzaniu tych samych wezwań i owszem, istnieje niebezpieczeństwo, że może to być jedynie bezmyślne ich „klepanie”. Ale nie jest to najważniejszy problem. Najważniejszą cechą modlitwy jest nie to, jaka ona jest, ale to, żeby w ogóle była, żeby istniała w życiu. Warto zauważyć, że alternatywą dla „klepania różańca” jest często nie tyle pogłębione odmawianie, ile rezygnacja z różańca. Ktoś uważa, iż jego modlitwa nie jest właściwa i odkłada praktykę, która przysparza mu trudności. Zaniechanie modlitwy sprzyja formułowaniu poglądu, że modlitwa jest czymś bardzo skomplikowanym i niedostępnym dla przeciętnego człowieka, lecz jedynie dla wybranych. Tymczasem różaniec jest modlitwą ludzi ubogich, którzy nie tylko nie potrafią się modlić, ale też nie mają czasu na modlitwę. Tak naprawdę, wszyscy jesteśmy takimi ludźmi…

Głośne wołanie

W codziennym – nie zawsze właściwym rozumieniu modlitwy – dzieli się ją na dobrą i złą. Dobra modlitwa kojarzona jest najczęściej z towarzyszącymi jej przeżyciami, które zostają w pamięci. Czy w modlitwie naprawdę chodzi o przeżycia? Dobra modlitwa ma cieszyć Pana Boga, a człowiek z jego przeżyciami znajduje się na dalszym planie. W modlitwie tak naprawdę chodzi o wyznanie wiary i dokonanie aktu zawierzenia. Natomiast sposób, w jaki się to dokonuje, jest sprawą drugorzędną.

Znawcy tradycji dominikańskiej mówią, że kiedy dominikanów pytano o modlitwę, najczęściej odwoływali się do pacierza. Dlaczego akurat pacierz? Ponieważ kontemplacja w tradycji dominikańskiej związana jest z modlitwą słowną. To właśnie modlitwa słowna wiele rzeczy upraszcza i leczy z ezoterycznego rozumienia kontemplacji czy mistyki. Można powiedzieć, że mistyka jest często traktowana ze zbytnią czcią. A czym jest mistyka, jeśli nie codziennym, prostym doświadczaniem Bożej obecności? Mistyka jest aktem posłuszeństwa, gdyż przez modlitwę w praktyczny sposób wyznajemy wiarę. Zatem słowne powtarzanie wezwań, jest prostą formą wyznawania Bogu naszej wiary. Jej celem – według Teresy od Dzieciątka Jezus – jest sprawienie przyjemności Panu Bogu.

Modlitwa różańcowa może przynieść pokój, radość, ale jej pierwszym celem, podobnie jak każdej innej modlitwy, jest zwrócenie się do Pana Boga. Różaniec wypowiadany głośno, ma swój rytm i melodykę. Właściwie najlepiej byłoby kolejne wezwania śpiewać. Rytm pomaga zaangażować się w modlitwę całemu człowiekowi. Tworzy się specyficzny klimat skupienia. Różaniec odmawiany tylko w myśli znacznie bardziej narażony jest na rozproszenie; myśl nie nadąża za wzywaniem. Głośne wypowiedzenie modlitwy sprawia, że słysząc swój głos, nie zastanawiam się już czy się modlę, gdyż modlitwa staje się faktem.

Brak czasu?

Również w środowisku dominikańskim dostrzega się potrzebę odnowienia modlitwy różańcowej. Wymóg reguły zobowiązuje każdego dominikanina do odmówienia pięciu dziesiątek każdego dnia. Paradoksalnym wydaje się stwierdzenie, iż zakonnikowi może brakować czasu na modlitwę. A jednak może tak być. Kiedy ma się na głowie wiele różnych obowiązków, trudno jest znaleźć czas na modlitwę prywatną. Jednak nie jest konieczne odstawianie na bok ważnych obowiązków, pracę można połączyć z modlitwą.

Będąc zaangażowany w duszpasterstwo, każdego dnia poświęcałem dużo czasu na rozmowy z ludźmi. Pomimo że wierzyłem, iż Duch Święty przemawiał przeze mnie, stwierdziłem, że z pewnością zmieniłby się klimat naszych rozmów, gdybyśmy spotkania zaczynali dziesiątką różańca. Tak też się stało. Z jednej strony nie brakowało mi już czasu na codzienny różaniec, z drugiej – modlitwa stała się integralną częścią rozmów duszpasterskich. Do dziś praktykuję ten sposób wyznawania wiary przed ludźmi. Odmawiany wspólnie różaniec przynosi owoce.

Wojciech Prus – dominikanin, studiował patrologię na Uniwersytecie Angelicum w Rzymie.

Grupa modlitewna św. Ojca Pio

pio_padreZapraszamy na pierwsze spotkanie Grupy modlitewnej św. Ojca Pio w dniu wspomnienia Ojca Pio w środę 23.09.2009. Msza św. o godz. 18.00, po Mszy spotkanie Grupy modlitewnej. Zapraszamy wszystkich!

Pierwsze Grupy Modlitwy Ojca Pio powstały około 1947 roku, a w 1949 roku wydano Statut, dokument regulujący ich działalność. Po raz pierwszy wzmianka o nich pojawiła się w biuletynie „Casa Sollievo della Sofferenza” w czerwcu 1950 roku, w notatce napisanej przez Gugliel­ma Sanguinettiego, który co wieczór otrzymy­wał od Ojca Pio instrukcje dla pow­stającego Domu Ulgi w Cierpieniu.

Od początku Grupy Modlitwy były związane z Domem Ulgi w Cierpieniu, który dawał im pierwsze wskazówki co do prawidłowego funkcjonowania, kierował nimi, poprawiał błędy. Z czasem zaczęły powstawać w różnych parafiach Włoch, a także poza ich granicami. Dzis działają w wielu para­fiach, zakonach, klasztorach i szpitalach na świecie. Pod kierunkiem przewodników duchowych różnych re­guł i zakonów.

Zapraszamy na inne strony www związane z św. Ojcem Pio:
www.glosojcapio.pl

Gdyby nie Krzyż…

krzyz_sdmKazanie św. Andrzeja z Krety.

Krzyż jest chwałą i wywyższeniem Chrystusa Obchodzimy dzisiaj uroczystość krzyża świętego, który usunął ciemności i przywrócił światło. Obchodzimy uroczystość krzyża i w ten sposób wraz z Ukrzyżowanym wznosimy się ku górze, abyśmy porzuciwszy ziemię i grzechy, osiągnęli dobra niebieskie. Oto jak wspaniałą i niezrównaną rzeczą jest posiadanie krzyża. Kto krzyż posiada, posiada skarb. Słusznie nazwałem skarbem to, co z imienia i w rzeczywistości jest najwspanialsze z wszystkich dóbr. Przez niego bowiem, dzięki niemu i w nim objawia się istota naszego zbawienia i powrót do pierwotnego stanu.

Gdyby nie było krzyża, Chrystus nie zostałby ukrzyżowany. Gdyby nie było krzyża, Życie nie zostałoby przybite gwoździami do drzewa. Gdyby nie było przybite gwoździami, z boku nie wypłynęłaby krew i woda dla oczyszczenia świata, dokument grzechu nie zostałby zniszczony, nie otrzymalibyśmy wolności, nie radowalibyśmy się drzewem życia, raj nie zostałby otwarty. Jeśliby nie było krzyża, śmierć nie byłaby zwyciężona, piekło nie zostałoby pozbawione swej mocy.

Wielką zaiste i cenną rzeczą jest krzyż. Wielką, ponieważ przezeń otrzymaliśmy wiele dóbr, o tyle więcej, o ile większość z nich jest owocem cudów i cierpień Chrystusa. Cenną zaś, ponieważ krzyż jest znakiem męki i tryumfu Boga: znakiem męki z powodu dobrowolnej w męce śmierci; znakiem tryumfu, ponieważ dzięki niemu szatan został zraniony, a wraz z nim została pokonana śmierć; ponieważ bramy piekła zostały skruszone, krzyż zaś stał się dla całego świata powszechnym znakiem zbawienia. Krzyż jest chwałą i wywyższeniem Chrystusa. Jest kosztownym kielichem obejmującym wszystkie cierpienia, jakie Chrystus za nas poniósł.

O tym, że krzyż jest chwałą Chrystusa, dowiedz się z Jego własnych słów: „Teraz Syn Człowieczy został otoczony chwałą, a w Nim Bóg został chwałą otoczony i zaraz Go chwałą otoczy”. I znowu: „Ojcze, otocz Mnie u siebie tą chwałą, którą miałem u Ciebie pierwej, zanim świat powstał”. I jeszcze: „Ojcze, wsław imię Twoje. Wtem rozległ się głos z nieba: Już wsławiłem i jeszcze wsławię”. Słowa te wskazywały na chwałę, którą miał otrzymać na krzyżu. O tym zaś, że krzyż jest także wywyższeniem Chrystusa, posłuchaj, jak sam powiada: „A Ja, gdy zostanę wywyższony nad ziemię, pociągnę wszystkich do siebie”. Widzisz więc: Krzyż jest chwałą i wywyższeniem Chrystusa

Witaj szkoło

nowy rok szkolnyTo co dobre…
Więc zaczynamy 1 września. Zapraszamy na Mszę św.:

  • Szkoła podstawowa godz. 9.00.

  • Gimnazjum godz. 11.00.

„Wierność Chrystusa, wierność kapłana”czyli Rok Kapłański

logo_rok kaplRok Kapłański – kolejny „specjalny” rok kościelny.

Rok Kapłański, który Benedykt XVI otworzy 19 czerwca w całym Kościele katolickim, będzie drugą podobną inicjatywą, po Roku św. Pawła, ogłoszoną przez tego papieża, a kolejną w dziejach Kościoła.

Przypomnijmy pokrótce samą istotę i dzieje tego rodzaju „lat” w kalendarzu kościelnym – zarówno zwyczajnych (lub większych), odbywających się co 25 lat, jak i nadzwyczajnych (mniejszych), ogłaszanych z okazji jakichś szczególnych wydarzeń czy rocznic.

Idea tego rodzaju lat sięga czasów Starego Testamentu i wiąże się z pojęciami roku szabatowego i roku jubileuszowego. Zgodnie z 25. rozdziałem Księgi Kapłańskiej rok szabatowy następował po sześciu latach „zwykłych” i – podobnie jak szabat, który był siódmym dniem tygodnia i czasem wypoczynku – oznaczał okres wolny od pracy na polu czy w winnicy. „To będzie rok szabatowy dla ziemi” – pouczał Bóg Izraelitów (Kpł 25,3). Ów „szabat ziemi będzie wam służył za pokarm: tobie, słudze twemu, służącej twojej, najemnikowi twemu i osiadłemu u ciebie, tym, którzy mieszkają u ciebie. Wszystko, co wyrośnie na polu i w winnicy, będzie służyć za pokarm także bydlętom twoim i innym zwierzętom, które są w twojej ziemi” (25,6-7).

W tym czasie Żydzi nie tylko winni byli się powstrzymać od codziennych obowiązków (poza tymi najbardziej niezbędnymi do życia), ale także mieli szereg obowiązków natury moralnej. Każdy winien był powrócić do swej własności, jeśli ktoś popadł w niewolę z powodu zadłużenia u bogatych sąsiadów, miał znów stać się wolny, właściciele mieli odzyskać swą dawną własność, np. przedmioty zastawione w wyniku długów, a wymiana towarowa i pieniężna między ludźmi odbywała się bez chęci zysku, a tym bardziej skrzywdzenia drugiej strony.

Po upływie cyklu siedmiu lat szabatowych, czyli po 49 latach – nadchodził rok jubileuszowy. Księga Kapłańska tak przedstawiała to wydarzenie: „Dziesiątego dnia siódmego miesiąca zatrąbisz w róg. W Dniu Przebłagania zatrąbisz w róg w całej waszej ziemi. Będziecie święcić pięćdziesiąty rok, oznajmicie wyzwolenie w kraju dla wszystkich jego mieszkańców. To będzie dla was jubileusz – każdy z was powróci do swej własności i każdy powróci do swego rodu” (Kpł 25,9-10). Właśnie od hebrajskiej nazwy rogu baraniego – jobel pochodzi nazwa tego święta.

Starotestamentowa idea jubileuszu przez wiele stuleci występowała tylko wśród Żydów, podczas gdy chrześcijanie, którzy od końca VII w. liczyli lata od narodzenia Pana Jezusa, długo nie przywiązywali większego znaczenia do „okrągłych” rocznic. Dopiero 22 lutego 1300 Bonifacy VIII (1294-1303) wydał bullę „Antiquorum habet fida relatio”, zapowiadający pierwszy jubileusz „Roku Setnego” w chrześcijaństwie. Jego celem było uzyskanie pełnego odpuszczenia wszystkich grzechów i zaspokojenie powszechnego (nie tylko zresztą wówczas) pragnienia pokoju. Ten pierwszy w Kościele Rok Święty nosił wtedy nazwę Odpustu Setnego (Indulgentia Centesima), czyli z okazji stulecia.

Papież postanowił, że odtąd takie jubileusze będą się odbywać co sto lat. Ale następni biskupi Rzymu i wierni nie chcieli czekać tyle czasu i kolejny rok święty (choć jeszcze nie pod tą nazwą) ogłosił w 1350 w Rzymie papież „awinioński” Klemens VI (1342-52). Odtąd jubileusze miały się odbywać co pół wieku, ale w 1475 Paweł II (1464-71) zarządził, że będą one ogłaszane co 25 lat.

Oprócz tych jubileuszy, zwanych zwyczajnymi lub większymi, papieże zwoływali co pewien czas jubileusze nadzwyczajne bądź mniejsze z okazji jakichś ważnych wydarzeń. Po raz pierwszy uczynił to Marcin V (1417-31), ogłaszając w 1423 Rok Święty Odkupienia dla uczczenia prawie 14 wieków od ukrzyżowania i zmartwychwstania Zbawiciela. Ale ten jubileusz słabo się zapisał w dziejach Kościoła, toteż gdy niemal pięćset lat później Pius XI (1922-39) ogłosił w 1933 Jubileusz Odkupienia, uznano to za pierwsze takie wydarzenie.

Od tamtego pierwszego „Odpustu Setnego” w 1300 do Wielkiego Jubileuszu Roku Świętego 2000, ogłoszonego i prowadzonego przez Jana Pawła II, odbyło się w Kościele 26 jubileuszy zwyczajnych lub większych. W 1800 do zorganizowania ich nie doszło, gdyż zarówno Pius VI (1775-99), jak i jego następca Pius VII (1800-23) byli więzieni przez Napoleona Bonapartego i nie mogli wydać dokumentów ogłaszających to wydarzenie. Podobnie było w 1850, gdy Pius IX (1846-78) musiał uciekać z Rzymu przed rewolucją w 1848 i mógł tam powrócić dopiero dzięki wojskom francuskim w kwietniu 1850. Ale mimo wszystko udzielił wiernym przybyłym do Wiecznego Miasta odpustu zupełnego.

Jubileuszy nadzwyczajnych odbyło się dotychczas prawie sto. Jeśli pominąć wspomniany Rok Odkupienia w 1423, to za pierwsze tego rodzaju wydarzenie należy uznać inicjatywę Piusa IV (1559-65), który w 1560 wezwał wszystkich wiernych do modlitw o powodzenie Soboru Trydenckiego (1545-63). W 6 lat później jego następca św. Pius V (1566-72) zaapelował o modlitwy w intencji jedności i obrony chrześcijaństwa przed muzułmańską Turcją. Swego rodzaju rekordzistą był pod tym względem Urban VIII (1623-44), który zwołał 9 różnych jubileuszy.

W XX wieku na uwagę zasługują inicjatywy: wspomnianego Piusa XI, który ogłosił Rok Święty Odkupienia (1933), Piusa XII (1939-58), który zwołał pierwszy w historii Kościoła Rok Święty Maryjny (8 XII 1953-1 XI 1954) oraz Jana Pawła II (1978-2005): drugi w dziejach Rok Święty Odkupienia (25 III 1983-22 IV 1984), Rok Maryjny (7 VI 1984-15 VIII 1985), Rok Różańca (16 X 2002-31 X 2003) i Rok Eucharystii (17 X 2004-23 X 2005 – zakończenie już po śmierci Ojca Świętego).

Przedłużeniem tych działań są ogłoszone przez Benedykta XVI Rok św. Pawła (28 VI 2008-29 VI 2009) i obecny Rok Kapłański, który potrwa od 19 czerwca br. do 19 czerwca przyszłego roku.

Należy też wspomnieć o latach świętych lub jubileuszowych, obchodzonych w różnych miejscach świętych na ogół co kilka lat, gdy zostaną spełnione pewne warunki. Na przykład najstarsze w Europie sanktuarium i miejsce pielgrzymkowe (poza Rzymem) w Santiago de Compostela obchodzi swój Rok Święty Kompostelański wtedy, gdy liturgiczne wspomnienie jego patrona – św. Jakuba Apostoła 25 lipca wypada w niedzielę. A sanktuarium św. Jana Chrzciciela w Lyonie ma swój jubileusz wtedy, gdy dzień św. Jerzego (23 kwietnia), patrona rycerzy i miasta, wypada w Wielki Piątek, zaś Boże Ciało pokrywa się z dniem św. Jana (24 czerwca).